Demony irlandzkiego bohatera
Pan mnie rozdziewiczył, Casement – stwierdził Joseph Conrad. Ale nie chodziło wcale o seks
W swojej najnowszej powieści zeszłoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa nie zapomina wprawdzie o Peru, swym rodzinnym kraju, ale wyłącznie dlatego, że spędził w nim jakiś czas jego irlandzki bohater – szubienicznik i pederasta, zdrajca stanu, a zarazem niezłomny bojownik o niepodległość swej ojczyzny, obrońca praw ludzkich, wielka postać ruchu antykolonialnego, Roger Casement.
Polski czytelnik „Marzenia Celta" zwróci zapewne uwagę na wątek conradowski tej powieści. Korzeniowski i Casement poznali się w czerwcu 1890 roku w Kongu. Ten pierwszy zatrudniony został przez Belgijską Spółkę Akcyjną na rzecz Handlu z Górnym Kongiem. Jako kapitan brytyjskiej marynarki dowodzić miał statkiem „Le Roi des Belges" pływającym z Kinszasy do Stanley Falls. Casement nadzorował budowę kolei z Matadi do Kinszasy, był już w Kongu od sześciu lat i służąc przyszłemu sławnemu pisarzowi (Conrad dopiero rozpoczynał „Szaleństwo Almayera") jako cicerone, odzierał go ze złudzeń takich samych, które kiedyś były i jego udziałem, a sprowadzały się do wiary w trzy razy „c": cristianism, civilization, commerce.
Obaj zrobili na sobie bardzo dobre wrażenie. Korzeniowski zapisał w swoim dzienniku (cytuję za „Życiem Conrada Korzeniowskiego"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta