Katastrofa u dilerów samochodów
W listopadzie sprzedano w Polsce o jedną piątą mniej aut niż przed rokiem. Załamanie popytu jest u nas daleko większe niż w innych krajach Unii Europejskiej.
Spadek popytu wyjątkowo boleśnie uderza w sprzedających. Zatrudniająca blisko 30 tysięcy dilerów branża, której ubiegłoroczne przychody sięgnęły 30 mld złotych, dramatycznie pogarsza swoją rentowność. Na przykład rentowność sieci sprzedaży Forda zmniejszyła się o prawie 90 proc. By przyciągnąć klientów, salony obniżają ceny. Cięte są również koszty osobowe. Część pracowników przeszła na samozatrudnienie. W niektórych salonach marże zmalały nawet o połowę, co i tak nie osłabiło odpływu kupujących. Liczba klientów indywidualnych zmniejszyła się o jedną trzecią, drobnych przedsiębiorców ubyła nawet połowa. W miastach zachodniej Polski dilerów ratują jeszcze klienci z Niemiec: niektóre modele aut są u nas znacznie tańsze.