Finał bez Barcelony
Zmęczeni, pechowi, gorsi: obrońcy tytułu odpadli z Ligi Mistrzów po 2:2 z Chelsea Londyn
To był mecz sezonu w Lidze Mistrzów, a może nie tylko w niej. Półtorej godziny czystego szaleństwa, bohaterów, którzy stawali się winowajcami i na odwrót. Ale też półtorej godziny coraz większej bezradności Barcelony, okupującej pole karne Chelsea bez żadnego pomysłu, jak pokonać Petra Cecha, bez planu B.
Pod koniec tego oblężenia brakowało już odważnych, którzy strzeliliby na bramkę, zamiast podawać sobie piłkę w nieskończoność. Ale co tu się dziwić brakowi odwagi: skoro nawet Leo Messi nie trafia z karnego, to komu ma się udać? Strzelił na początku drugiej połowy (Cesca Fabregasa faulował wtedy w polu karnym Didier Drogba) w poprzeczkę, a wcześniej, z akcji, w słupek. Licząc z pierwszym meczem na Stamford Bridge, szanse Barcelony na finał odbijały się od słupków i poprzeczek cztery razy.
Nie do wiary, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta