Czołgi importujemy nawet z RPA
Rozmowa | Ze Stanisławem Kęszyckim, kolekcjonerem zabytków techniki wojskowej, o wyjątkowości niemieckiego tygrysa
Rz: Od kilkunastu lat z bratem Maciejem (na zdjęciu po lewej stronie) kolekcjonuje pan zabytkowe czołgi, działa, auta opancerzone. Powołaliście fundację i utworzyliście muzeum, kolekcja wpisana jest do rejestru zabytków. Jakie są najciekawsze eksponaty?
Stanisław Kęszycki: Jest ich wiele, do najciekawszych, choćby pod względem wartości historycznej, należy amerykański czołg Sherman M4 A1 kaliber 76. Czołgi te wykorzystywali alianci na wszystkich frontach drugiej wojny. Korzystała z nich armia gen. Stanisława Maczka, brały również udział w walkach na terenie Polski, bowiem Rosjanie dostali je w ramach amerykańskiej pomocy lend-lease.
Skąd pochodzi ten egzemplarz?
Z Republiki Południowej Afryki. Kupiliśmy ten czołg w 2008 roku. Sprowadziliśmy go w 2010 roku, z czym związane były korowody administracyjno-prawne. Teraz jest odrestaurowany i jeździ. Jest częstym gościem na wielu zlotach militarnych, rekonstrukcjach historycznych, a także bohaterem niejednego filmu. Dziś taki czołg, jeśli pojawi się na międzynarodowym rynku, kosztuje ok. 100 – 150 tys. euro. Mamy również lekki czołg amerykański M3 Stuart – to kolejna rzadkość na rynku kolekcjonerskim. Z niemieckiego sprzętu udało nam się zakupić działo samobieżne Hetzer, zwane niszczycielem czołgów. Między innymi tego typu działo zdobyli powstańcy warszawscy. Było ochrzczone mianem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta