Polskie kluby nadal daleko za Europą
Dzisiaj zaczynają się rozgrywki. Kluby zbiedniały, znaczących transferów nie było. Niezmienni są tylko kibice i ich nadzieje
Firma Deloitte, analizująca rynek sportowy, podała niedawno informację, że najbogatszym polskim klubem roku 2011 była Legia Warszawa. Zarobiła 64,5 mln złotych.
Wpływy Wisły Kraków wyniosły 55,4 mln, a Lecha – 38,7 mln zł. Dziesięć klubów ekstraklasy i I ligi zanotowało wzrost przychodów, a sześć spadek. Polonia Warszawa, Widzew i Górnik Zabrze nie zostały uwzględnione, ponieważ nie dostarczyły danych. W wyniku bałaganu, lekceważenia czy obaw?
Podstawą do sporządzenia raportu był dane pochodzące z tzw. dnia meczowego (bilety, karnety, katering), praw do transmisji oraz wpływy ze sprzedaży gadżetów, od sponsorów i reklamowe. Łączne wpływy klubów ekstraklasy zamknęły się kwotą 363 mln złotych.
Czekanie na szejka
To dużo pieniędzy. Ale niewiele w porównaniu z innymi europejskimi ligami. Pod względem wpływów ekstraklasę wyprzedzają nawet kluby Belgii, Szkocji i Austrii, a więc krajów, z którymi od biedy możemy się porównywać pod względem sportowym.
Zasada: im więcej pieniędzy, tym wyższy poziom i więcej sukcesów, rzadko jest łamana. Szejkowie z rejonu Zatoki Perskiej nie byli w stanie zbudować futbolu na wysokim poziomie u siebie, więc zainwestowali w kluby europejskie. I zbierają owoce na Wyspach Brytyjskich, w Hiszpanii czy we Włoszech. Do Polski na razie się nie wybierają....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta