Prokuratura – kozioł ofiarny
Sprawa firmy Amber Gold pokazała, że prokuraturę zżera systemowy rak. To „statystyka” stawiająca ilość wyżej od jakości. Zbyt długie i wnikliwe zajmowanie się bardziej skomplikowaną kwestią często oznacza dla śledczego kłopoty – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Co ma wspólnego afera Amber Gold ze sprawą dziecka, które zostało porzucone przez rodziców na lotnisku w Pyrzowicach, kiedy okazało się, że ma nieważny paszport? Wbrew pozorom sporo, jeżeli spojrzymy na sposób przedstawiania i komentowania tych spraw.
Po sprawie pyrzowickiej doszło do medialnego linczu na wyrodnej matce. Nikt nie wnikał w szczegóły tej historii i nie pytał o podstawowe fakty. To że owo „porzucenie" trwało zaledwie 4 minuty, a do czasu odebrania dziecka przez opiekunów matka nawet nie opuściła lotniska, przemilczano, pastwiąc się nad kobietą niemiłosiernie.
Dopiero przed kilkoma dniami jedna z wiodących stacji telewizyjnych, zresztą współsprawca tego całego zamieszania, pokazała, jak było naprawdę.
Co z fałszerstwem?
Podobny mechanizm zadziałał w sprawie spółki Amber Gold. Warto pamiętać, że potępieńczą salwę wystrzelił osobiście premier Donald Tusk, a podchwycili ją jego współpracownicy. Na to, aby odezwał się medialny chór, nie trzeba było długo czekać. Znani eksperci prawni i ekonomiczni oraz wtórujący im „ludzie mediów" szybko orzekli, że winne są sądy i prokuratura, które przez swoje niedbalstwo, skrajną głupotę i niekompetencję doprowadziły do tego, że osoba wielokrotnie karana mogła nadal uprawiać swój...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta