Bo się Rosjanie zirytują...
Jeśli w ogóle w sferze relacji międzypaństwowych istnieje miejsce dla emocji, w tym takich jak odczuwanie poniżenia, to najbardziej poniżająca jest sytuacja kogoś, komu plują w twarz, co widzą wszyscy, a tylko ten opluwany z uporem udaje, iż nic się nie dzieje – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”.
Lawinę komentarzy ze strony polityków i publicystów wywołała sformułowana przez Radosława Sikorskiego zapowiedź zwrócenia się przez Polskę do Unii Europejskiej o interwencję w sprawie smoleńskiego wraku. Niektóre z nich były interesujące, inne – znamienne.
I tak oto ministra Sikorskiego poddał fundamentalnej krytyce... Leszek Miller.
– Takie kwestie załatwia się inaczej, po to wymyślono tajną czy poufną dyplomację, żeby ją stosować. Natomiast gdy Rosjanie usłyszeli to, co usłyszeli, odnieśli wrażenie, że ich się stawia pod murem, i nie zrobią niczego, co w ich mniemaniu nadwyrężałoby ich pozycję w tej sprawie – mówił szef SLD.
W ciągu ostatnich kilku lat Miller parokrotnie dawał wyraz, określmy to eufemistycznie, intensywnej empatii wobec rządzących Rosją, którzy zaprosili go do Klubu Wałdajskiego – elitarnego grona znawców tego kraju, spotykających się z Władimirem Putinem. Na łamach „Nowych Izwiestii" cieszył się (jak się okazało, przedwcześnie), że „rząd ma zamiar dopuścić rosyjski kapitał do prywatyzacji giganta energetycznego Lotos, co samo w sobie jest przełomem w relacjach dwustronnych". Jego sprzeciw wobec deklaracji Sikorskiego nie dziwi więc.
Podobnie trudno się dziwić politykom Ruchu Palikota, którzy – jak ujął to Andrzej Rozenek w rozmowie z rosyjskim rządowym „Głosem Rosji" – „kwestionowali sam sens i konieczność tej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta