Kurtz w kałamaszce
A zaczęło się tak sielsko, w tej okolicy i w tym pokoleniu, które będą dla nas już na zawsze jedną z figur radosnej, a potem heroicznej młodości. Rok 1801, Brzostowica Wielka: syn unickiego księdza, chowany w rzymskiej wierze. Jasne włosy rodzeństwa, len, lipy, gdzieś w opłotkach patrol Wielkiej Armii. Liceum w Świsłoczy, a od 1817 – pan Józef Kowalewski, student filologii klasycznej na Wydziale Literackim Uniwersytetu Wileńskiego.
Naturalnie, Towarzystwo Filomatów i ich zatrudnienia. „Luby Przyjacielu! – zaczyna list do Adama we wrześniu 1819 roku. – Nie piszę ci długo, bo czasu nie mam wiele. Posłałem ci seksterna, jakich żądałeś: te przejrzyj spiesznie i nazad mi odeszlij...". Przypisy w archiwach mnożone przez polonistów są dowodem na zażyłość z lulką, ponczem i lekcyami z estetyki. Resztę też nietrudno sobie wyobrazić: stare kamasze, upasiony bernardyn, jasne włosy Jadwini czy Karusi.
Aresztowany jesienią 1823 roku, z racji talentów i rokującej nadzieję postawy zostaje zesłany w trybie administracyjnym do Kazania z zadaniem studiowania języków wschodnich. Nad Wołgą w dwa lata opanuje tatarski, tłumacząc jednocześnie, wierny jeszcze klasykom, Dionizego z Halikarnasu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta