Delicje znad Wisły
Wzrost eksportu polskiej żywności jest tak wielki, że kolejne kraje zaczynają bronić swoich producentów. Niestety, coraz częściej postępują nie fair
Bez rozgłosu i euforii wracamy do czasów nowożytnych, gdy Polska była spichlerzem Europy. Ubiegły rok znów był rekordowy. Według szacunków Polskiej Federacji Producentów Żywności sprzedaż polskich artykułów spożywczych za granicą przekroczyła 17 mld euro, co oznacza wzrost dwucyfrowy. Zanotowaliśmy też rekordową nadwyżkę w handlu żywnością w wysokości 4,1 mld euro. To już dane Ministerstwa Rolnictwa. Co ważne, eksportujemy głównie towary przetworzone, a więc droższe, a nie surowce czy półprodukty.
Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, liczni politycy straszyli kataklizmem, upadkiem naszych zakładów i zalewem naszego rynku jedzeniem z zagranicy. Stało się odwrotnie. To spoza naszych granic dobiega płacz i zgrzytanie zębów. Od 2004 roku eksport polskiej żywności wzrósł trzykrotnie.
Nasze eksportowe lokomotywy to przetwory owocowo-warzywne, soki i napoje, mleko w proszku i przetwory mleczarskie, wódka, słodycze oraz przetwory mięsne. Pekpol notował w ubiegłym roku wzrost eksportu nawet o połowę. Największym powodzeniem cieszyły się produkty z linii „Spiżarnia Dębowa", m.in. kiełbasa krakowska, szynka dębowa, boczki oraz ogonówka parzona. Niewiele mniejszym wzrostem może pochwalić się produkujący popularne Michałki krakowski Wawel.
Ogórek w kieszen
Na święta hitami sprzedażowymi w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta