Nowy europejski sojusz
Nie tylko dla Niemiec, ale także dla Francji Polska jest relatywnie o wiele ważniejszym partnerem, niż kiedykolwiek była dla USA. O tym decyduje niezwykle silna sieć współzależności w ramach UE – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Polska polityka zagraniczna stoi u progu tektonicznej rewolucji. Ćwierć wieku po odzyskaniu suwerenności musimy po raz pierwszy oprzeć bezpieczeństwo kraju na sojuszu z Niemcami i Francją, a nie Stanami Zjednoczonymi. Opinia publiczna jest na to zupełnie nieprzygotowana.
Amerykanie się wycofują
To nie jest polska decyzja. Choć kolejne rządy III Rzeczypospolitej zachowywały maksymalną lojalność wobec Waszyngtonu, wspierając interwencję w Iraku czy decydując się na zakup myśliwców F-16, Ameryka nie odpłaciła się wobec naszego kraju tym samym. Administracja Baracka Obamy uznała, że wyczerpany afgańską i iracką interwencją i zadłużony po uszy kraj nie jest już w stanie kontrolować całego świata. Musi więc rozstrzygnąć, co jest dla niego ważniejsze: Europa czy Azja. Wybór amerykańskiego prezydenta padł na to drugie. A Europejczycy muszą radzić sobie sami.
Drogą eliminacji dotychczasową rolę Ameryki w zapewnieniu bezpieczeństwa naszego kraju mogą przejąć tylko dwa kraje: Francja i Niemcy. Wielka Brytania, chroniona przez własną broń atomową i kanał La Manche, uparcie uważa bowiem, że więź transatlantycka wystarczy, aby ochronić zjednoczoną Europę. A poza wspomnianą trójką więcej krajów z poważną armią na naszym kontynencie po prostu nie ma.
Nowe realia
Polska elita rządząca, w tym prezydent, premier oraz ministrowie spraw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
