Wielka powódź i elektorat
Katastrofa przyrodnicza nadeszła przed wyborami, co stwarza pokusę jej politycznego wykorzystania
Niemcy toną pod wodą, jak chyba nigdy dotąd w historii. Przynajmniej tej znanej. Pasawa leczy już rany po przejściu największej fali od 500 lat. Tragedia zagraża dalej wielu miejscowościom nad Soławą, Łabą i Dunajem. W Dessau Łaba osiągnie dzisiaj 8,11 m, co oznacza prawie jeden metr wyżej niż w czasie powodzi przed dziesięciu laty.
Kraj o potężnej gospodarce i, co się za tym kryje, ogromnymi możliwościami finansowymi i technicznymi, nie jest w stanie ustrzec się od skutków katastrof przyrodniczych.
Kalosze w polityce
Podobnie było dziesięć lat temu. Powódź ogarnęła niemal dokładnie te same obszary co dzisiaj. Od tego czasu wydano miliardy na zabezpieczenie przeciwpowodziowe. W samej Bawarii przeznaczono na program sięgający do 2020 roku 2,3 mld euro, z czego wydano już 1,6 mld. Bez tych pieniędzy tego lata byłoby zapewne jeszcze gorzej.
– Wiem, że wiele osób czuje jeszcze w kościach tamtą powódź – powtarzała kanclerz Angela Merkel w czasie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
