Złoty wiek Azji
Z punktu widzenia Chin, Indii i ich sąsiadów obecny wzrost znaczenia basenu Pacyfiku to po prostu powrót do naturalnego porządku historii, w której przez 5 tysięcy lat najwyżej rozwinięte cywilizacje świata znajdowały się nad Jangcy i Gangesem.
Biały człowiek zakłócił ten odwieczny stan rzeczy na ledwie cztery stulecia.
To, że w erze pozimnowojennej centrum współczesnego świata przesunęło się z tradycyjnie rozumianego Zachodu w rejon Azji i Pacyfiku, brzmi już jak politologiczna oczywistość. Od kilku lat z konsekwencji tego, co wydarzyło się w ostatnich dekadach XX wieku na obszarze od Chin i Indii po Indonezję, a nawet Australię, wyciągają praktyczne wnioski najważniejsze „stare" potęgi, ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Część z nich mówi o nadchodzącym „wieku Azji", inni (jak Hillary Clinton, była szefowa amerykańskiej dyplomacji, albo jej rosyjski odpowiednik Siergiej Ławrow) z troski o własne miejsce w nowym rozdaniu wolą go nazywać „erą Pacyfiku".
Niezależnie od tych niuansów jedno jest pewne – na naszych oczach niepostrzeżenie przewartościowaniu uległ porządek świata, w którym termin „wartości uniwersalne" de facto oznaczał „wartości zachodnie". Idąca własną drogą Azja – coraz silniejsza ekonomicznie, a co za tym idzie, także politycznie i militarnie – nie czuje już kompleksów wobec Europy i Ameryki, a pępek świata przesuwa się bardzo daleko na wschód.
Dwa olbrzymy
Czynników determinujących wzrost znaczenia Azji w XX wieku było kilka, choć niewątpliwie najważniejszym z nich było przebudzenie chińskiego giganta. Dołączenie do nich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta