Prokuratura na smyczy
Prokuratura i sądy dysponują ogromną władzą nad przedsiębiorcami. To ich działania pomagają domknąć układ niewidzialnym graczom rynkowym.
Komandosi, samochody bojowe i szturm jak na filmie. A wszystko, by aresztować jednego, śpiącego we własnym domu człowieka. – Kwiecień 2002 roku, 6.00 rano. Żona z córką w popłochu, a oni mnie za łeb i na dołek i potem do prokuratury. Jak zobaczyłem kilkudziesięciu funkcjonariuszy obstawiających mój dom, byłem roztrzęsiony. Pytam ich: za co? A oni nawet w prokuraturze nie wiedzą, ale w prasie już było – opowiada dziś 54-letni Mirosław Ciełuszecki, były prezes Farm Agro Planty, o swoim aresztowaniu przed laty.
I choć tego nie dostrzegł, już wówczas mógł mieć pewność, że sprawa ma drugie dno. Prawo zabrania, by tego typu informacje „wyciekały" z prokuratury. Skazanie przez media to pierwszy gwóźdź do trumny, a potem są kolejne. Jeśli ktoś chce postawić przedsiębiorcy zarzuty, to je postawi. – Prawo karne jest bardzo szerokie i dość łatwo można przypisać przedsiębiorcy działanie zabronione, które można podciągnąć pod kategorię przestępstwo – mówi dr Wojciech Sadowski, adwokat K&L Gates. Prawnicy przyznają, że normy karne są napisane tak, że przy odpowiedniej interpretacji są w stanie w ogóle uniemożliwić prowadzenie działalności gospodarczej.
Oczywiście tak wcale stać się nie musi, ale w wypadku spółki Farm Agro Planta sprawdził się czarny scenariusz. Jej właściciela oskarżono o to, że okrada sam siebie, czyli że działa na szkodę własnej spółki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta