Potęgą jest i basta
Z Tuskiem się nie znoszą, z Buzkiem serdecznie przyjaźnią. Wałęsy broni, Leppera żałuje, ale wspiera Kaczyńskiego. Cały Artur Balazs. Po swojsku lojalny, po madziarsku niezależny, po chłopsku praktyczny.
Pod „B" Google daje prymat bramkarzowi Borucowi i aktorowi Barcisiowi. Na hasło „Artur" przeglądarka wypluwa najpierw satyryka Andrusa, aktora Żmijewskiego, muzyka Rojka. No i oczywiście boksera – Szpilkę.
Tymczasem prawdziwa waga ciężka kryje się w cieniu. – Bez przesady, choć faktycznie znów musiałem przejść na dietę – śmieje się Artur Balazs, zachęcając do kosmicznych w smaku śledzi w pieprzu, jednej z wielu specjałów pani domu, samemu godząc się z sałatką kartoflaną.
Farmer w kraciastej koszuli. Jowialny gawędziarz. Mistrz duszonej sarniny i nalewki z wiśni. Ale też minister trzech rządów. Mistrz zakulisowych gier i akuszer politycznych aliansów. Nieodrodny syn Okrągłego Stołu. Kolega prezydentów i premierów. W końcu ten, który z polityki odszedł, ale tak, jakby z niej wcale nie odchodził. – Owszem, jest wielu ważnych ludzi, którzy wciąż liczą się z moim zdaniem – mówi skromnie Balazs. – Ale zwykle demonizuje się moją osobę i moje możliwości. Dziś jestem tylko rolnikiem, który od czasu do czasu, kierując się dobrem państwa, służy polityczną radą i pomocą.
Demonizować nie ma co, ale ciekawa jest definicja lidera według Balazsa. – Takiego wizerunku organizatora, przewodnika, nie da się uzyskać w wyniku jakiejś przemyślanej gry – tłumaczy polityk. – Nieistotne jest, że ktoś uważa się za kogoś ważnego, istotne jest, żeby inni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta