Rycerze w togach
Dwóch sędziów Sądu Najwyższego USA. Konserwatyści, zwolennicy odczytywania konstytucji w ramach oryginalnych intencji jej twórców. Obrońcy kształtu dokumentu z 1787 roku przed radosną interpretacją w imię wszechobecnego „ducha czasów”. Tak różni.
Czerwiec tego roku. Sąd Najwyższy USA zajmuje się zgodnością z konstytucją ustawy o ochronie rodziny, uchwalonej w latach 90., a wprowadzającej definicję małżeństwa jako „związku kobiety i mężczyzny". Ku radości zwolenników tzw. małżeństw jednopłciowych, sędziowie stosunkiem głosów 5 do 4 uznają, że obowiązujące prawo narusza chronioną przez konstytucję równość praw.
Przemawiający w imieniu większości sędzia Anthony Kennedy stwierdził, że Kongres przekroczył „dawno temu ustalone założenie", iż to stany same definiują, czym jest małżeństwo (kilkanaście z nich dopuszcza już związki osób tej samej płci). W swej opinii dodał, że autorzy ustawy o ochronie małżeństwa mieli „jawną chęć (...) upokorzenia gejów", stwierdzenia, że ich dzieci są „nic niewarte". Bezpośrednim skutkiem orzeczenia było przyznanie świadczeń rządu federalnego także osobom pozostającym w tzw. małżeństwach jednopłciowych. Dla aktywistów homoseksualnych to pierwszy, ogromnie ważny krok ku głównemu celowi: uznania w całej Ameryce związków jednopłciowych za równoprawne z małżeństwami.
Nie wymyślajcie mniejszości
Chwilę potem w imieniu mniejszości przemawia inny sędzia. – Opadła mi szczęka – komentuje orzeczenie swoich kolegów, które jego zdaniem jest aroganckim „aktem wyższości sędziowskiej nad przedstawicielami narodu w Kongresie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta