Z herosem Stalinem
„Nie miał dość odwagi, żeby zbuntować się i powiedzieć NIE ludziom, którzy wykorzystywali jego ufność, jednak wystarczyło mu energii, żeby ratować ludzi, których mógł uważać za wrogów”. Fragment biografii „Tuwim. Wylękniony bluźnierca”, która ukaże się w październiku.
W czerwcu 1946 roku Tuwimowi mogło się jeszcze naprawdę wydawać, że wraca do Polski, o jakiej marzył, a sojusz ze Związkiem Radzieckim jest gwarancją, że ojczyzna nie zejdzie nigdy z raz obranej drogi. Jednak w miarę upływu lat coraz bardziej oczywiste stawało się, że ani Polska nie jest krainą z jego amerykańskich marzeń, ani ZSRR wzorem do naśladowania.
Pytanie tylko, kiedy nastąpił moment, po którym nie miał już odwrotu. Kiedy zaczął robić rzeczy dla wielu niepojęte. Takie jak podczas spotkania z sekretarzem generalnym Związku Pisarzy ZSRR, Aleksiejem Surkowem, miernym autorem peanów na cześć najlepszego z ustrojów i największego z jego synów („Nas wolą swoją Stalin wiódł"). Gdy przyjechał do Warszawy, spędzono na zebranie z nim wszystkich polskich pisarzy. Słuchali, bo musieli, klaskali, bo im kazano, aż nagle – wspominał Aleksander Wat – „...z pierwszego rzędu zrywa się wielki poeta polski, podbiega do grafomana czekisty i w ekstazie klaszcze mu przed samym nosem". To był Tuwim. Choć zdaniem Wata akurat ten wybuch entuzjazmu („poniżenie polskiej literatury") nie wynikał ze służalczości. Tuwim nie był poetą dworskim, „był ekstatykiem, musiał kogoś wielbić, tańczyć przed Arką Przymierza, żył tylko chwilami tych uniesień i tylko dzięki tym chwilom".
I już tli się, czekając, ta łuna
Legend przyszłych o Wiośnie, o Wschodzie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta