W ogóle tego nie słyszę
W sprawie mandatu zostałam wezwana do straży miejskiej na przesłuchanie. Odbywa się ono w prowizorycznej, wciśniętej między na pół zburzonej kamienicy na ulicy Mokotowskiej.
W kanciapie przedzielonej niskimi przepierzeniami umundurowany funkcjonariusz, wypełniając papiery i rozmawiając ze mną, słuchał radia nastawionego tak głośno, że ledwo słyszałam swój i jego głos. Wesołą rąbankę musieli też słyszeć inni pracujący tu urzędnicy i wezwani tu winowajcy.
– Czy mógłby pan to ściszyć albo może wyłączyć? – spytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
– Ja tego w ogóle nie słyszę – odpowiedział jakby mimochodem, do siebie, ale prośbę spełnił.
– Ja niestety tak... – bąknęłam.
W tej sprawie właściwie najgorsze wydało mi się to jego: „Ja tego w ogóle nie słyszę". „W ogóle tego nie słyszy" także moja fryzjerka, u której co pewien czas spędzam dwie godziny skazana na głośny seans przebojów, reklam i szczebiotu prezenterów. „W ogóle tego nie słyszą" także ci, którzy ten łomocik puszczają w kawiarniach, restauracjach. On po prostu zawsze jest, musi być w każdym lokalu. „W ogóle tego nie słyszą" ci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta