Gilotyna zamiast zastrzyku
Czy Ameryka przerzuci się na prymitywne metody kończenia ludzkiego życia?
Wróćmy do gilotyny – apelował sędzia federalnego sądu apelacyjnego w USA Alex Kozinski, gdy wyszło na jaw, że egzekucja skazańca w Arizonie trwała prawie dwie godziny.
Śmiercionośny zastrzyk, a właściwie kroplówka pompująca w żyły skazańca najpierw środek znieczulający, a następnie truciznę wstrzymującą funkcjonowanie głównych organów, miał być bardziej humanitarną i elegancką formą egzekucji.
Jednak błędy popełnione podczas wymierzania kary głównej w kilku różnych stanach USA podały to w wątpliwość. Znów przypomnieli o sobie przeciwnicy kary śmierci, choć badania pokazują, że egzekucje zbrodniarzy wciąż popiera około 70 procent mieszkańców USA.
Sto minut do śmierci
Do ostatniego incydentu doszło 23 lipca w Arizonie. Joseph Wood miał umrzeć o godzinie 14. Śmiercionośne substancje zaczęto mu wstrzykiwać o 13.52. Tymczasem jeszcze o 15.32, 100 minut po zaaplikowaniu zastrzyku, skazaniec jeszcze oddychał. Zmarł dopiero kilka minut później.
Dyrektor Departamentu Więziennictwa w Arizonie Charles Ryan zaprzeczał jednak stanowczo, że egzekucję spartaczono. – Zespół, w którego skład wchodził lekarz medycyny, sprawdzał podczas procedury, czy więzień był nieprzytomny i na pewno nie mógł odczuwać bólu – zapewnił....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta