Nie tylko pokrzywdzeni
Postulat równego traktowania wszystkich narodowości jest słuszny. Ale skoro tak, to Cyganie powinni respektować standardy kulturowe społeczeństwa polskiego i powstrzymywać się przed kreowaniem siebie na ofiary rasizmu w sytuacjach, w których sami wywołują konflikty.
Koniec sierpnia, upalny weekend. Asfaltówką pomiędzy niewielkimi zalesionymi pagórkami sunie samochodowy orszak weselny. Na wietrze powiewają wstążki i balony. W miejscowości Maszkowice na Sądecczyźnie zatrzymuje go grupa Cyganów. Chcą prezentów – słodyczy i wódki.
Bramy to tradycja wielu wiejskich wesel w całej Polsce. Miejscowi blokują drogę (niekiedy ustawiają wzdłuż jezdni wóz, ścięte drzewo lub rozwieszają w poprzek drogi powróz z ozdobami). Nic nadzwyczajnego. Orszak weselny rusza, gdy blokujący drogę dostaną „okup" – zwykle butelkę wódki lub cukierki dla dzieci.
Wydawać by się mogło, że tak samo będzie koło Maszkowic. Ale nie. Bo na pobliskim osiedlu mieszkają Cyganie. Ich osada jest zaliczana do najbiedniejszych w Małopolsce. Chaty sklecone są z pustaków i desek, dachy łatane fragmentami blachy falistej i papy. Wokół panuje bałagan, obok domów stoją zdezelowane samochody.
W osadzie jest bieda, praktycznie nikt nie ma stałej pracy, a mieszka tam około 200 osób. Większość dorosłych żyje z zasiłków. Miejsce to przypomina getto. I jest znienawidzone przez okolicznych Polaków. Grubym uproszczeniem byłoby jednak twierdzić, że to dlatego, iż mieszkańcy osady mają śniady kolor skóry i posługują się niezrozumiałym dla polskiej ludności językiem. Polacy żywią do Cyganów pretensje o to, że ci „nic...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta