Tusk zostawia za sobą miny
Od zawsze wiedzieliśmy, że jeżeli zabraknie Tuska, to Platforma będzie miała kłopot, bo szef rządu zabił wszystkich naturalnych liderów. Ale to wcale nie oznacza, że partia się posypie – twierdzi przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, były działacz PO Paweł Piskorski w rozmowie z Elizą Olczyk.
Rz: Donald Tusk przestał się ostatnio wypowiadać publicznie. Jedna z gazet napisała, że polityka krajowa już go nie interesuje. Czy to możliwe?
Oczywiście. Tusk ma nowy priorytet, którym jest dobry początek na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Musi zadbać o to, żeby się nie zbłaźnić na początku urzędowania. Jeżeli jego nauka języka i wejście w nowy urząd okażą się nieudane, to już na starcie usłyszy komentarze, że nominacja dla polskiego premiera była nieudanym eksperymentem. Poza tym Tusk nie chce dawać powodów do snucia rozważań, które i tak są powszechne w Polsce, że będzie sterował rządem Ewy Kopacz z tylnego siedzenia.
Czy nie temu miało służyć namaszczenie marszałek Kopacz na premiera i szefa partii?
Czym innym jest postawienie na czele rządu i partii swojego człowieka, który gwarantuje realizację dalekosiężnych planów Tuska, a czym innym stworzenie wrażenia, że kieruje się na bieżąco rządem czy partią z tylnego siedzenia i bierze za wszystko odpowiedzialność. To drugie nie jest mu na rękę. Dlatego jestem przekonany, że najdalej 1 grudnia odda legitymację partyjną, żeby udowodnić, że przechodzi na pozycję bezpartyjnego fachowca.
Do końca kadencji zostaną wycofane wszystkie trudne sprawy. To będzie rok nieróbstwa i przeczekiwania
Jakie są plany...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta