Marine na fali
Przez dziesięciolecia najpierw w domu, potem w partii, znosiła despotycznego ojca. Dziś Marine Le Pen nie waha się udzielać mu publicznych reprymend. – Jako szefowa Frontu Narodowego to ja określam kierunek działania – mówi twardo.
Premier Francji Manuel Valls twierdzi, że Front Narodowy „jest u progu przejęcia władzy". O tym świadczy sondaż dla dziennika „Le Figaro" z początku września. Wynika z niego, że w 2017 roku Marine Le Pen, szefowa Frontu Narodowego, wygrałaby pierwszą turę wyborów prezydenckich, uzyskując zależnie od kontrkandydatów od 28 do 32 proc. głosów. W drugiej turze zdobyłaby nawet Pałac Elizejski, gdyby jej oponentem był skrajnie niepopularny Francois Hollande. Jeszcze nigdy lider skrajnej prawicy nie uzyskał w V Republice takiego wyniku.
Przeciw elitom
A to niejedyny sygnał niezwykłej popularności skrajnej prawicy w drugim co do znaczenia kraju strefy euro. Już w przyszłym roku Francuzów czekają wybory regionalne, w których Front Narodowy może się okazać pierwszą partią polityczną. W tak bogatej części Francji, jak Prowansja, Alpy, Lazurowe Wybrzeże, chce na niego głosować 33 proc. uprawnionych, w Alzacji i Lotaryngii 30 proc., w Normandii 29 proc., a w Nord-Pas-de Calais nawet 33 proc.
– Dojście do władzy Frontu Narodowego byłoby ciosem nie tylko dla Francji, ale także dla Unii Europejskiej, z którego mogłaby się ona nie podnieść – mówi mi Alain Finkielkraut, wybitny francuski intelektualista żydowskiego pochodzenia.
W tym sukcesie Frontu ogromny udział ma Marine Le Pen. – Jest znakomitym taktykiem. Potrafi świetnie skanalizować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta