Nie dajmy się oromić
Zaczęło się od Murzynów. Już w pierwszej połowie lat 90. czarnoskóry prawnik Roy Miller doprowadził do usunięcia słowa „nigger" z jednego z amerykańskich słowników.
A ponad dekadę później Rada Miejska Nowego Jorku przyjęła uchwałę zakazującą używania tego słowa w mieście. Dziś ten, kto w Stanach Zjednoczonych publicznie wypowie słowo na „n", jest skazany na infamię. To szaleństwo dotarło już na Stary Kontynent – w minioną środę prezydium Parlamentu Europejskiego za użycie w debacie słowa „nigger" nałożyło na Janusza Korwin-Mikkego karę 3 tys. euro.
A przecież, gdyby spojrzeć na etymologię, słowo to oznacza po prostu człowieka czarnoskórego. Opisuje jego dominującą cechę, widoczną na pierwszy rzut oka. Tyle że – jak twierdzą rycerze politpoprawności – przez wieki było synonimem niewolnika, a z czasem zaczęto tak nazywać człowieka głupiego. W ten sposób słowo „nigger" stało się wyzwiskiem. Choć warto pamiętać, że dziś określenie to jest w powszechnym użyciu wśród czarnoskórych zamieszkujących murzyńskie getta w USA – w tamtych kręgach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta