Trudny rachunek sumienia
Włodzimierz Erlich, żydowski pisarz | Mój ojciec mimo wielu okoliczności łagodzących przyłożył rękę do fatalnej sprawy. Ciężko przechodzi mi to przez gardło, bo bardzo go kocham i szanuję.
Kiedy dowiedział się pan o funkcji, jaką pełnił pański ojciec w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego?
Pod koniec lat 90., od ojca. Gdy ukazała się książka Hermana Fielda „Opóźniony odlot". Zadzwonił do mnie i powiedział, żebym ją kupił i przeczytał to, co jest napisane na stronie 400 o poruczniku W. To o mnie, dodał.
Jaka była pana reakcja?
Nie czułem się mocno zdruzgotany rolą, jaką odegrał mój ojciec w historii uwięzienia Hermana Fielda, ale mocno się tym przejąłem.
Na czym ta rola polegała?
Głównie na próbach przekonania Fielda, że to, co go w Polsce Ludowej spotkało, było – jak sam pisze – wynikiem wielu nieszczęśliwych okoliczności, w tym wojny, wypaczeń autentycznych dążeń i nadużywania władzy. Chodziło o to, żeby ten amerykański architekt, bezpodstawnie uwięziony przez polskie władze w 1949 roku, głodzony i przetrzymywany w więzieniu przez pięć lat, po wypuszczeniu na wolność i powrocie do USA nie wypowiadał się publicznie o naszym ustroju zbyt negatywnie.
Jak te próby wyglądały?
Kiedy Józef Światło, który był inicjatorem uwięzienia Fielda, uciekł na Zachód i zaczął sypać, polskie władze nie mogły już dłużej kłamać, że Fielda w Polsce nie ma. Trzeba się było do tej afery przyznać i spróbować wyjść z tego z twarzą. Tą twarzą był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta