Synkopa Piłsudskiego
Jazz dotarł do Polski już przed wojną. Zdobył publiczność nie przez sale koncertowe, ale przez dancingi, wieczorki muzyczne i wakacyjne potańcówki na molo.
Czerwone skarpetki Leopolda Tyrmanda, Jazz Jamboree, drobna sylwetka Krzysztofa Komedy pochylona nad fortepianem. Co jeszcze? Naturalnie kadr z „Noża w wodzie" Romana Polańskiego: linia jeziora przecinająca szeroko horyzont nieba z bielutkim ostrym konturem żaglówki. Mężczyźni w garniturach i czarnych okularach, kobiety w rozkloszowanych sukienkach z czarną kreską na powiece. Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych; pełnia dwudziestego wieku.
To najprostsze skojarzenia, jakie przywołujemy, myśląc o początkach polskiego jazzu. Wiadomo, że wyszedł z podziemia po Październiku, stworzył nową stylistykę w sztuce filmowej, otworzył przed Polakami drzwi na Zachód. Ale jego początki ulokowane są w latach międzywojennych. I tej mało znanej genealogii polskiego jazzu poświęcona jest książka Krzysztofa Karpińskiego „Był jazz. Krzyk jazz-bandu w międzywojennej Polsce".
Monografia Karpińskiego liczy 700 stron z okładem, zawiera liczne fotografie zespołów muzycznych, knajp, nocnych lokali, pieczołowicie zebrane afisze, plakaty, recenzje muzyczne, biogramy najważniejszych postaci polskiego jazzu oraz płytę z evergreenami w wykonaniu zespołów Ady Rosnera, Jerzego Gerta, Henryka Warsa oraz Iwo Wesby'ego. Prawdziwa uczta dla koneserów i nie tylko.
Szampan i muzyka
W latach międzywojennych mianem jazzu nazywano ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta