Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Pięć litrów na zakonnika

31 stycznia 2015 | Plus Minus | Robert Mazurek
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Roz­mo­wa Ma­zur­ka | SŁAWOMIR CHRZCZONOWICZ, 
znawca win, autor przewodników winiarskich

Co pił imć Onufry Zagłoba?

Oczywiście tokaje.

Tylko?

I inne wina słodkie. Polacy nadzwyczaj wprost cenili grecką małmazję.

Kojarzy mi się z luksusem.

I słusznie, bo tak ją traktowano. Dziś może pan pić wytrawną malvoisie, ale wtedy było to wino słodkie. Popularny był też petercyment.

Petercyment?! A tu mnie pan zastrzelił.

Pedro Ximenez, jeden z pańskich ulubionych szczepów andaluzyjskich.

Jakim cudem został petercymentem?

Niemieccy pośrednicy handlujący tymi winami wymawiali to jako „petersimes", a w Polsce przekształcono to na petercyment. Inny stary szczep to kocyfał.

Ludzie nas zabiją za staropolszczyznę.

Długo nie wiedziałem, co to jest kocyfał, ale znalazłem na Krecie szczep kotsifali dający wina czerwone, mocno słodkie.

Same słodycze pili?

W końcu Polska była krajem miodu, więc nic dziwnego.

Pito też wina mołdawskie, czyli „z multańskiej strony", jak pisze Sienkiewicz.

Były dwa główne szlaki win prowadzące do Polski: jeden szedł przez Kijów i Lwów, skąd jechały do nas głównie małmazja i wina krymskie, a drugi szlak prowadził przez Przełęcz Dukielską do...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10054

Wydanie: 10054

Zamów abonament