Filmowcy są jak cyrkowcy
Dziś wszyscy jesteśmy rozpolitykowani, zmuszani do samookreślania się, agresywni. A ja chciałem pokazać gościa, który nie jest ani z jednej, ani z drugiej strony. Ważne są dla niego racje rozumu i przyzwoitość - mówi Borys Lankosz, reżyser.
Nie bał się pan pracować w Sandomierzu? Tam codziennie zdarzają się krwawe zbrodnie...
Miałem nadzieję, że ojciec Mateusz będzie czuwał nad naszym bezpieczeństwem.
Widać czuwał: na ekrany wchodzi właśnie „Ziarno prawdy". Ale cofnijmy się do roku 2009. Wielki sukces „Rewersu", gdyńskie Złote Lwy, świetne recenzje. Dlaczego następny film pokazuje pan dopiero po sześciu latach?
Długo czekałem na fabularny debiut i ten czas miał różne barwy. Więc to jest trochę tak: dążysz do czegoś, zbliżasz się do celu, potem oddalasz, tracisz nadzieję. I nagle udaje się. Spełnia ci się marzenie, otwierają się różne drzwi, które dotąd były zamknięte, masz wrażenie, że świat zwariował, tracisz anonimowość. Trzeba sobie z tym poradzić.
Niektórzy idą za ciosem.
Chciałem zekranizować „Fabrykę muchołapek" Andrzeja Barta. Ale wtedy, z różnych przyczyn, triumwirat, który powstał przy „Rewersie" – Bart, producent Jerzy Kapuściński i ja – rozpadł się. Nie byłem na to przygotowany. Dostawałem sporo scenariuszy, ale one utwierdzały mnie tylko w przekonaniu, że w Polsce bardzo trudno jest znaleźć dobry tekst. A właśnie wtedy, podczas festiwalu w Berlinie, dostałem propozycję ze Stanów. Scenariopisarską, a w przyszłości może też reżyserską. Amerykanie kombinują dość prosto: podobał im się „Rewers",...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta