Ustępstwa wobec Rosji prowadzą donikąd
Aleksander Kwaśniewski zastanawia się nad tym, czy wzmocnienie sił NATO na terytorium Polski nie działałoby prowokująco na Putina. To tak, jakby snuć rozważania nad tym, czy zwiększenie liczby patroli policji rozzuchwaliłoby włamywaczy – pisze publicysta „Liberte!".
Co kombinuje Władimir Putin, prawdopodobnie nie wie nikt, nawet on sam. Wielu z nas jest gotowych przypisywać mu na podstawie jego działań cechy wybitnego umysłu i zdrowego rozsądku. Rosyjski prezydent być może jest wyrachowany, ale czy działania, które mogą doprowadzić jego kraj do katastrofy albo wywołać trzecią wojnę światową, można tak nazwać?
Putin w przeciwieństwie do nas nie liczy się ze swoimi obywatelami. Lekką ręką może wysłać na śmierć kilka milionów z nich, jeżeli stwierdzi, że mu się to opłaci. Już nie wspominając o tych, którzy będą cierpieć na skutek sankcji.
Przypomniał mi się w tej chwili zabawny cytat, który pochodzi z podsłuchanej rozmowy rosyjskich oligarchów. Jeden z nich gorąco zapewniał: „Ja oczywiście jestem patriotą", i zarazem pytał: „Ale ile ten patriotyzm ma mnie kosztować?". Tak więc konflikt wartości w tym przypadku między interesem kraju a własnym został rozwiązany dość jednoznacznie.
Kolejną sprawą jest to, że o Putinie niektórzy mówią, że w przeciwieństwie do nas potrafi dbać o interes własnego kraju. Wszystko zależy od tego, jak definiujemy „interes kraju", bo jeśli mamy na myśli interes narodu rosyjskiego, to nie bądźmy śmieszni, stwierdzając, że prezydent Rosji ma go choć trochę na uwadze.
Nuworyszowska mentalność
Spójrzmy prawdzie w oczy, co przeciętnego mieszkańca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta