Dobra noga nie wystarczy
Ryszard Szurkowski - O kolarstwie w komunizmie oraz oczekiwaniach wobec Kwiatkowskiego i Majki.
Rz: W niedzielę rozpoczyna się wyścig Paryż – Nicea, który inauguruje kolarski sezon. Pan startował w nim 41 lat temu. Wówczas jednak udział polskich kolarzy amatorów w wyścigu zawodowców był znaczącym wydarzeniem.
Ryszard Szurkowski: Bez przesady. Większość rywali znaliśmy. Różnica polegała na tym, że oni na początku marca, bo nic w kalendarzu kolarskim do dziś się nie zmieniło, mieli już za sobą kilka mniej znaczących wyścigów i w nogach tysiące kilometrów przejechanych na treningach. A my jedynie krótkie zgrupowanie w Bułgarii. A Paryż – Nicea to trudny wyścig, szczególnie w końcowej fazie, kiedy zaczynają się góry. Wtedy nie dawaliśmy rady, ale w pierwszej fazie wyścigu trzymaliśmy koło. Byłem drugi na etapie za Eddym Merckxem, potem trzeci w Orange i na końcu w Nicei. Miesiąc później pojechaliśmy Settimana Bergamasca, w którym na każdym etapie byliśmy w czołówce, a Staszek Szozda wygrał w klasyfikacji generalnej.
Dlaczego dopuszczono was, amatorów, do startu w zawodowym wyścigu?
Mieliśmy świetne wyniki jako amatorzy. Rok wcześniej zdominowaliśmy mistrzostwa świata w Barcelonie. Był silny nacisk, żeby się zmierzyć z profesjonalistami. W latach 90. spotkałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta