Przegrane zwycięstwa, zwycięskie klęski
Mam wrażenie, że my, Polacy, mamy w sobie jakąś paranoiczną skłonność do absolutyzowania klęsk i zwycięstw. Na dodatek widzimy je punktowo, w oderwaniu od szerszych kontekstów i procesów, w których są zawieszone. A przecież historia jest przekorna. To, co jednym wydaje się zwycięstwem, dla innych może być klęską. To, w czym jedni dostrzegają symptomy triumfu, dla innych może być zapowiedzią ostatecznej porażki. Przerabiamy to zresztą tu, nad Wisłą, co roku przy okazji powstańczych rocznic. Trudno jednak nie myśleć o Powstaniu Warszawskim pod koniec lata, zwłaszcza w stolicy, która nigdy tak naprawdę nie otrząsnęła się z powstańczej traumy. I pewnie nie otrząśnie. Ale nie o powstaniu tym razem.
Ilekroć myślę o antynomiach w pojmowaniu historii, przychodzi mi na myśl kariera Napoleona Bonaparte i większość z jego wojennych przedsięwzięć. Ma zresztą Korsykanin, podobnie jak nasi powstańczy dowódcy, mniej więcej tyle samo gorliwych wyznawców, co zaprzysięgłych wrogów, w Anglii, Niemczech, a nawet samej Francji. Geniusz? Bez wątpienia. Bóg wojny? Też trudno mieć wątpliwości. Ale konstruktor czy burzyciel? Sprawca chaosu czy inżynier,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta