Bez koloratki
Nazywają go ojcem Rydzykiem dla lemingów. Nic dziwnego. Ksiądz Kazimierz Sowa działa na pograniczu Kościoła i Platformy Obywatelskiej i nie ukrywa, że z wieloma politykami tej partii utrzymuje przyjazne stosunki, udziela im ślubów i chrzci dzieci.
Przy pierwszym spotkaniu trudno się zorientować, że jest księdzem. Rzadko chodzi w sutannie czy choćby koszuli z koloratką. Kiedy się do niego dzwoni, w słuchawce słychać: „Dzień dobry, Kazek Sowa". Podobnie przedstawia się w rozmowie bezpośredniej. Taki styl preferuje od początku swojej drogi kapłańskiej – i jak sam przyznaje – brak stroju duchownego na niektórych działa jak płachta na byka. Krakowska kuria jest ponoć zasypywana donosami w tej sprawie.
Sowa i przyjaciele
Niemal od początku kapłaństwa obraca się też w wielkim świecie: między mediami, biznesem a polityką. W tych dziedzinach czuje się znakomicie, jak ryba w wodzie. W telewizji czy radiu potrafi mówić na każdy temat. Rozmowa wcale nie musi dotyczyć Kościoła, wiary, ewangelii. Utrzymuje bliskie relacje z wieloma dziennikarzami – choćby z Moniką Olejnik czy Tomaszem Lisem.
Swego czasu w dobrych stosunkach był też z braćmi Karnowskimi czy Tomaszem Terlikowskim. Dziś jest ulubieńcem tych dziennikarzy, którzy na Kościół patrzą krytycznie i jest im bliżej do lewej strony sceny politycznej. Ci, którym bliżej do strony prawej, właściwie nie mówią o nim żadnego dobrego słowa. Twierdzą wręcz, że coś mu się pomieszało.
W biznesie notował wzloty i upadki, ale zawsze spadał na cztery łapy. Ogólnopolska sieć Radia Plus pod jego zarządem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta