Historia emocjami pisana
Udostępnienie dokumentów z szafy Kiszczaka nie jest żadnym nadużyciem. Taka jest rola każdego archiwum – pisze historyk z IPN.
22 lutego 2016 r. Instytut Pamięci Narodowej udostępnił badaczom i dziennikarzom wytworzone przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa dokumenty dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie Bolek.
To, o co wielu od dawna podejrzewało gen. Czesława Kiszczaka, tzn. posiadanie prywatnego archiwum z dokumentami bezpieki, okazało się prawdą. Spór o historię i archiwalną spuściznę komunistycznej policji politycznej rozgorzał od nowa. W dyskusjach, komentarzach i opiniach więcej jest niestety emocji i polityki, zupełnie na margines zepchnięto zaś kwestie formalne wynikające z obowiązującego prawa.
W ogniu krytyki znalazł się Instytut Pamięci Narodowej. Udostępnienie akt dotyczących Lecha Wałęsy, a dwa dni później kolejnych dokumentów zabezpieczonych przez prokuratorów z IPN w willi Czesława Kiszczaka dla wielu stało się pretekstem do bezpardonowego ataku na działania podjęte przez instytut.
Doszukiwano się podłoża politycznego podjętych decyzji, pojawiły się również głosy, że o ile można było udostępnić akta TW „Bolka", o tyle bezpodstawnie zajęto inne dokumenty z tzw. archiwum Kiszczaka, bezprawnie je następnie udostępniając.
Stosowne regulacje
Mam wrażenie, że nikt spośród krytyków działań IPN nie przeczytał ustawy regulującej jego działanie. Wówczas, jak sądzę, emocji byłoby znacznie mniej.
W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta