Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA

Aktorstwo nie może mnie pożreć

26 marca 2016 | Plus Minus | Barbara Hollender
źródło: materiały prasowe

Tomasz Schuchardt: W czasie pracy nad serialem „Bodo" 
wychodziliśmy z garderoby i w jednej chwili 
stawaliśmy się kimś innym. Tamten świat oczarowywał, wciągał, jednak życie się nie zatrzymuje. 
Dostałem ciekawe propozycje w teatrze, 
trzeba było więc się z Bodo pożegnać i pójść dalej.

Rz: Kiedy myśli pan o Eugeniuszu Bodo, co najpierw przychodzi panu do głowy?

Gwiazdor. Międzywojnie. Kabaret. Mnóstwo piosenek, do których wracamy: od „Ach te baby" czy „Seksapilu" aż do „Umówiłem się z nią na dziewiątą". Czarno-biały film. I początki mojej przygody z aktorstwem. Na pierwszym roku krakowskiej szkoły teatralnej mieliśmy zajęcia z historii filmu z Marią Malatyńską. Pamiętam dzień, w którym oglądaliśmy komedię „Paweł i Gaweł"...

Jak przyjął pan propozycję zagrania legendy przedwojennego kina i kabaretu?

W moim zawodzie sukces w dużej mierze zależy od tego, czy ktoś da ci szansę. Rola Bodo w serialu jemu poświęconym wydawała się taką właśnie szansą. Marzeniem. Pomyślałem: „Przecież on śpiewał, tańczył, grał w teatrze, filmie, kabarecie. To wyzwanie, które wiąże się z dużym ryzykiem". Ale bez ryzyka nie można niczego osiągnąć.

Nie przestraszył się pan?

Starałem się zbyt wiele nie myśleć, bo strach paraliżuje. Gdybym się bał, nie mógłbym dwa lata temu zagrać Stanleya Kowalskiego w „Tramwaju zwanym pożądaniem" w Teatrze Ateneum. W tę postać w filmie Kazana wcielił się Marlon Brando, u nas – Roman Wilhelmi, Andrzej Chyra. Pomyślałem więc, że wygrałem los na loterii, i postanowiłem zrobić swoje. Podobnie było z Bodo.

Miał pan pomysł na tę...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA
Wydanie: 10405

Wydanie: 10405

Zamów abonament