Wizjoner czy mistrz pośredników
Jan Kulczyk był nie tylko najbogatszym Polakiem, ale też człowiekiem instytucją. Można było go cenić, można było go nie znosić, ale trudno było mu odmówić wielowymiarowości i rozmachu.
MARCIN PIASECKI
Gdyby Jan Kulczyk żył, nie czułby się dziś zapewne szczególnie komfortowo. Przedstawiciele ekipy rządzącej próbują doszukiwać się nieprawidłowości w jego ostatniej wielkiej transakcji, czyli zakupie większościowego pakietu akcji Ciechu. A nawet gdyby nie to, można zakładać, że Prawo i Sprawiedliwość nie darzyłoby Kulczyka nadmierną sympatią.
Już podczas poprzednich rządów partii Jarosława Kaczyńskiego, kiedy z ust jej wysoko postawionych przedstawicieli padały nazwiska czołowych naszych biznesmenów jako osób z definicji podejrzanych, Kulczyk wolał przebywać za granicą. To przyniosło mu zresztą sporo korzyści biznesowych, do czego jeszcze wrócę.
Czy się wtedy bał? Nie sądzę. Raczej wolał nie rzucać się w oczy dla dobra interesów, które w Polsce przecież cały czas prowadził. Warto przypomnieć, że zarzuty względem Jana Kulczyka zawsze ograniczały się właśnie do samych zarzutów.
Puste miejsce
Natomiast w ciągu roku, który minął od jego śmierci, coraz lepiej widać lukę w polskim biznesie. Nie chodzi oczywiście o lukę dotyczącą samego funkcjonowania naszych firm. Na szczęście generalnie w Polsce koniunktura jest dobra i biznes w najróżniejszych swoich wydaniach po prostu się kręci. Chodzi o lukę w galerii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta