Surdykowska: za krótki termin
Obecnie są dwa terminy na wniesienie odwołania do sądu pracy. 14 dni, jeśli pracodawca natychmiast rozwiąże stosunek pracy, oraz 7 dni po jego wypowiedzeniu. Oba niekorzystne dla pracowników.
W tak krótkim czasie pracownik nie podejmie racjonalnej decyzji – powiedziała redaktorowi Mateuszowi Rzemkowi w piątkowym programie #RZECZoPRAWIE Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ „Solidarność". Związek popiera 21-dniowy termin na wniesienie odwołania. – Zwolniony powinien mieć czas na zebranie materiału dowodowego, świadków – mówiła Surdykowska. – W większości państw europejskich terminy zaczynają biec od momentu, w którym umowa ulegnie rozwiązaniu. W Polsce pracownik musi wnieść odwołanie, jeszcze gdy świadczy pracę. To niekomfortowa sytuacja – podkreślała. —kapt