Szkody po PRL
Kolejne rządy III RP znajdowały pieniądze na różne programy i inwestycje, ale na wymierzenie dziejowej sprawiedliwości i uchwalenie porządnej ustawy reprywatyzacyjnej już nie – zauważa prawnik.
Dyskusja dotycząca ewentualnych nieprawidłowości przy reprywatyzacji nieruchomości warszawskich kieruje debatę publiczną w złą stronę. Zgodnie z powyższym bowiem to byli właściciele gruntów i budynków lub nabywcy ich roszczeń doprowadzają rzekomo do nadużyć, próbując odzyskać zabrane mienie. A więc w skrócie – reprywatyzacja jest problemem, bo ktoś gdzieś usiłuje odzyskać to, co państwo zabrało jego poprzednikom prawnym.
Cytując słowa jednej z piosenek, można zawołać „oj nie tak, panowie, nie tak!".
Cios w prawdziwą elitę
Zgodnie z tą narracją (pomińmy już w tym miejscu odpowiedź na pytanie: słusznie czy niesłusznie skierowaną przeciwko warszawskiemu ratuszowi; to zupełnie osobna sprawa, której niniejszy tekst wprost nie dotyczy) głównymi poszkodowanymi są osoby, które aktualnie zajmują sporne nieruchomości i którym dziś jakieś prawa się odbiera. Oczywiście, nie można negować ich problemów. Wyrzucanie ludzi z zajmowanych mieszkań będzie dla nich dramatem. I o tym nie można zapomnieć. Ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta