Żurawiejki i buławy
Dopiero w 1937 roku Święto Niepodległości zyskało rangę święta państwowego, przedtem organizowało je wojsko.
Jedenastego listopada w miastach garnizonowych można było przez całe dwudziestolecie liczyć na defilady, odznaczenia, promocje i awanse na wyższe stopnie oficerskie, a wieczorową porą bale. Najhuczniejsze zapewne w pułkach kawaleryjskich, kończące się toastem za zdrowie konia i śpiewaniem żurawiejek. Bale Niepodległości, niestety bez skutku, usiłował wskrzesić prezydent Lech Kaczyński, szczęśliwie jednak ostatnimi laty ta tradycja powróciła.
W 1920 roku obchody świeżo obronionej niepodległości były dość szczególne. 14 listopada na warszawskim placu Zamkowym Józef Piłsudski przyjął od wojska buławę marszałkowską. Osiem dni później odebrał we Lwowie defiladę wojskową i odznaczył to miasto Krzyżem Kawalerskim Orderu Virtuti Militari. To nagroda za wygranie lokalnej wojny z Ukraińcami w 1918 roku i opór stawiony bolszewikom w 1920. Zresztą słuszna, bo obie wojny składały się na mit założycielski II RP.
Po odejściu Piłsudskiego z wojska i z polityki obchody rocznicy odzyskania niepodległości miały mniejszą rangę niż przedtem. Bystry obserwator stołecznego życia, ekspatriant z Mińszczyzny Edward Woyniłłowicz nawet się dziwił, że władze nie organizują takich ceremonii: „Ludek warszawski lubuje się we wszystkich demonstracyjnych obchodach i przyznać trzeba, umie je przeprowadzać kulturalnie. Rząd każdy powinien w porę poddawać preteksty, gdy przychodzi konieczność zażegnania niepożądanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta