Szkoły jak kamieniołomy
To po co wy właściwie chodzicie do tej szkoły?! – krzyknąłem nie tyle poirytowany „odpornością" moich dzieci na wiedzę, ile załamany moimi malejącymi umiejętnościami korepetytorskimi. Na odpowiedź nie musiałem czekać nawet sekundy. – Po to, żeby zdać testy. Pani tego od nas wymaga – moje nastolatki odpowiedziały z rozbrajającą szczerością.
Uzmysłowiłem sobie, że jeżeli nie chcemy być narodem głupków, to jest ostatni moment, żebyśmy coś z tym zrobili.
Od kilku miesięcy toczą się burzliwe spory wokół reformy edukacji. Związki nauczycielskie boją się trzęsienia ziemi, jakie przynosi każda poważna zmiana, i można im tylko współczuć. Szkoda tylko, że nikt nie współczuje dzieciom. To o nie powinien toczyć się bój, a nie tylko o etaty i pensje pedagogów.
Współczesna szkoła jest jak praca w kamieniołomach. Lekcje do godz. 15–16 to norma, a w tym czasie niewiele wiedzy trafia do dziecięcych głów. Potem, po szybkim obiedzie, znów lekcje – domowe wkuwanie. Podstawa programowa jest tak napisana,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta