Dzieje nie tylko stoczni w oczach i czynach Jana Trzaski
REPORTAŻ
Rok temu dostał od dyrektora medal upamiętniający 50-lecie istnienia Stoczni Gdańskiej. Dziś po przepracowanych w stoczni 29 latach mówi, że ten medal parzy go w dłonie.
Dzieje nie tylko stoczni w oczach i czynach Jana Trzaski
P IOTR ADAMOWICZ
Jan Trzaska zawsze chciał być stoczniowcem, bo była to profesja, która nobilitowała. W Grudniu '70, mając dziewiętnaście lat, podpalał komitet PZPR w Gdańsku. Liczył, jak inni, że może Edward Gierek coś zmieni. Wyrzucony w Czerwcu '76 ze stoczni z wilczym biletem, stał się przeciwnikiem władzy. WSierpniu '80 nie z dążył dokończyć malowania sufitu. Po strajku wrócił do pracy w stoczni. 16 grudnia 1981 roku broniąc bramy nr 2 o mało nie zginął pod czołgowymi gąsienicami. Później wałował bibułę. Kilka lat temuzostał majstrem. Dziś Jan Trzaska mówi, że medal, jaki otrzymał z okazji 50-lecia Stoczni Gdańskiej, pali go w dłonie.
Jan Trzaska trafił do Stoczni Gdańskiej po szkole zawodowej. Miał wtedy siedemnaście lat. Został ślusarzem. Poźniej, po kilku latach, wieczorowo ukończył Technikum Budowy Okrętów.
Mówi, że zawsze chciał być stoczniowcem. A i ojciec go przekonywał do tego zawodu. -- Ojciec często podkreślał, że stocznia jest renomowanym zakładem Wybrzeża, w którym można się spodziewać lepszych niż gdzie indziej zarobków....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta