Nasz obłęd powszedni
Psychiatrzy i psychologowie ulegają pokusom publicznego „diagnozowania". Lekkomyślne używanie terminologii psychiatrycznej prowadzi do większej stygmatyzacji osób już wyjątkowo dotkniętych cierpieniem.
Polityk nazywa swoich oponentów „osobami specjalnej troski". Psychiatra w opublikowanym w prasie wywiadzie rozpoznaje u przeciwników tego polityka „obłęd udzielony". Inny psychiatra krytykuje swego kolegę za diagnozowanie zaburzeń psychicznych u przedstawicieli opozycji i protestuje przeciw „używaniu języka psychiatrii w służbie doraźnych celów politycznych", by kilka miesięcy później samemu na łamach jednego z portali internetowych w dykteryjnej formie zasugerować, że wymieniony polityk „nie radzi sobie ze swoją żałobą" i że „włączył naród we własne problemy emocjonalne". W końcu oburzony filozof zaczyna publicznie nawoływać do „ograniczonej dyskryminacji" osób chorych psychicznie... Nic dziwnego.
Sytuacja, którą zarysowałem powyżej przedstawia wydarzenia w większości niepowiązane ze sobą w sposób bezpośredni, aczkolwiek wszystkie z powyższych wypowiedzi rzeczywiście padły. Należą się też słowa wyjaśnienia: profesor psychiatrii, którego krytykowano za diagnozowanie opozycji politycznej, prostował później, że jego intencją nie było diagnozowanie, a jedynie zwrócenie uwagi na to, że nieodpowiedzialne słowa polityków mogą wywierać zgubny wpływ na osoby o wrażliwej psychice.
Chociaż bohaterowie powyższych wypowiedzi przedstawiali swoje poglądy w różnych sytuacjach, składają się one w logiczną całość i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta