Nieodrobiona lekcja tragedii
Trauma katastrofy smoleńskiej była unikalną okazją do zmian, które poprawiłyby funkcjonowanie wspólnoty i demokracji. Niestety, została zaprzepaszczona. W efekcie dziś nie istnieje granica politycznej odpowiedzialności.
Jednym z popularnych sposobów wyrażania uznania dla postaci historycznych jest stawianie im pomników. Mimo wszystkich wątpliwości, jakie towarzyszą temu obyczajowi, chętnie postawiłbym pomnik politykowi, który potrafiłby wyciągnąć wnioski z porażek i słabości własnego państwa. Który nie zwalałby winy na poprzedników, nie szukał wymówek w niesprzyjającym układzie relacji międzynarodowych, ale pokazał, jak naprawiać instytucje i obyczaje. Takiego polityka, takiej elity politycznej, która potrafiłaby wyciągnąć wnioski z katastrofy smoleńskiej po 2010 roku, zabrakło.
Dla każdego ambitnego państwa zdarzenie tej miary co katastrofa smoleńska byłoby poważnym wyzwaniem. Stałby się sprawą, która skutkuje dziesiątkami większych i mniejszych korekt. By nie być gołosłownym, warto wymienić te, które wydają się niemal oczywiste. Ułożona w ten sposób lista zaniedbań nie jest przy tym aktem oskarżenia wobec kogokolwiek. Raczej ćwiczeniem z wyobraźni, bez którego niemożliwe jest sensowne stawianie pytania „co dalej". Bez którego cała debata publiczna może zostać zredukowana do powierzchownej reakcji na wydarzenia ostatniego tygodnia czy miesiąca.
Tymczasem pamięć – rozumiana nie martyrologicznie, ale jako zasób doświadczeń – jest niezbędnym wyposażeniem każdego państwa. Stanowi o jego zdolności przewidywania, hierarchizowania zagrożeń i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta