Dzicy wrogowie smoleńskiego krzyża
Jeśli w 2010 r. ludzie pod krzyżem byli agresywni, to ich przeciwnicy stali się jeszcze bardziej agresywni, jeszcze głośniejsi, a na koniec wylewali piwo i sikali na znicze. To był klasyczny rytuał. Wszystko działo się w radosnej atmosferze, wśród żartów i śmiechu, ale było powtórzeniem motywów znanych z prymitywnych społeczeństw.
Plus Minus: Tuż po 10 kwietnia 2010 r. wydawało się, że naród polski na chwilę się zjednoczył. Często wspomina się, że po tragedii w Smoleńsku nastąpiła narodowa żałoba, wyciszenie sporów, pojawiły się pojednawcze gesty. Tak było czy po prostu chcemy tak to pamiętać?
Michał Łuczewski: Tam, gdzie jest największe zjednoczenie, tam często jest też największy podział. Człowiek nowoczesny ma problem ze zrozumieniem tego typu paradoksów, bo zakłada, że albo istnieje pokój, albo wojna, ale nie przyjdzie mu na myśl, że może istnieć pokój, który jest wojną. Podczas rewolty 1968 r. studenci zwrócili się do radykalnego filozofa Alexandra Kojève'a z leninowskim pytaniem: co robić? Ten ich rozczarował, odpowiadając: „Uczcie się greki".
I co greka podpowiada nam, jeśli chodzi o zrozumienie emocji posmoleńskich?
Pozwala znacznie więcej zrozumieć z nowoczesnych rewolucji niż ich nowocześni teoretycy. Zamiast dzielić i redukować paradoksalną rzeczywistość, podsuwa nam paradoksalne słowa i metafory, które pozwalają ją uchwycić. Weźmy Pawłową figurę katechona – „tego, który powstrzymuje" apokalipsę. Otóż katechon wydaje się powstrzymywać przemoc, ale tylko dlatego, że sam stosuje jeszcze większą przemoc. Wprowadza on pokój poprzez wojnę, brutalnie dusząc głębokie konflikty i jednocześnie zawierając te...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta