Zmieńmy rolę prezydenta
Zostawmy prezydentowi prawo łaski, odznaczanie, wygłaszanie orędzi. Podnieśmy próg wiekowy dla kandydatów i ograniczmy liczbę kadencji do jednej – postuluje historyk i radca prawny.
Można odnieść wrażenie, że w obecnym ustroju rola prezydenta jest dosyć niejasna. Właściwie trudno byłoby syntetycznie i klarownie odpowiedzieć na pytanie, do czego tak naprawdę w obecnym ustroju jest nam prezydent potrzebny. Ile poglądów politycznych, tyle koncepcji. Chodzi przy tym nawet nie o ocenę tej czy innej osoby sprawującej tę funkcję, ale raczej o warunki obiektywne, poprzez które prezydent musi lawirować pomiędzy potrzebą działania w polityce a instytucjonalną niemocą. Nadszedł więc czas, aby pomyśleć o szerszej systemowej zmianie.
Z jednej strony prezydent dzięki swym kompetencjom powinien równoważyć wpływy premiera i parlamentu. Ale czy obecnie, w czasach „dwóch plemion", rzeczywiście byłby w stanie to robić? Wyobraźmy sobie tylko wojnę, jaka rozpętałaby się, gdyby prezydent i rząd byli z przeciwnych opcji. To już nie byłaby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta