Strach mobilizuje Francuzów
Blisko 60 tys. policjantów i żołnierzy zabezpieczało najbardziej wyjątkowe głosowanie w V Republice.
Od ustanowienia przez Generała de Gaulle'a nowego ustroju blisko 60 lat temu Francuzi nigdy nie wybierali prezydenta w warunkach stanu wyjątkowego.
– Wszędzie na ulicach są policjanci i wojskowi z bronią automatyczną. Do lokali wyborczych wpuszczani są tylko ci, którzy pokażą zarówno dowód osobisty, jak i kartę do głosowania. Nie pamiętam takiego napięcia – mówi „Rz" Sophie, nauczycielka z Paryża.
Mimo to frekwencja była bardzo wysoka: do godziny 17 głosowało prawie 70 proc. uprawnionych. To jeden z najlepszych wyników od ustanowienia powszechnych wyborów prezydenckich w 1965 r.
Jeszcze w niedzielę policjanci szukali wspólnika zamachowca, który w czwartek zabił na Polach Elizejskich policjanta. Ewakuowano także trzy lokale wyborcze.
W tej sytuacji o wyniku wyborów może zdecydować, na ile dany kandydat jest uważany za gwaranta utrzymania bezpieczeństwa kraju. – To będzie najważniejsze zadanie prezydenta – przyznał w zamykającej kampanię audycji telewizyjnej centrysta Emmanuel Macron, faworyt wyborów. Jego rywal, kandydat Republikanów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta