W kraju grillowanych oscypków
Współczesny kulinarny boom to uciecha związana z naddatkiem i przesytem. Przeciwstawiamy się globalizacji, znajdując tożsamość w kawałkach sera czy butelkach nalewki - mówi Aleksandra Ławrynowicz–Krupa, etnolog i antropolog.
Plus Minus: Kuchenne pojedynki i kursy gotowania biją rekordy popularności. Kucharze stają się celebrytami i odwrotnie, a kto ma fartuch, ten ma moc. Warzenie jadła staje się nową religią. Czy to sztucznie wykreowany trend?
Moda na gotowanie jest zjawiskiem o wiele szerszym niż marketing. Sięga też o wiele głębiej niż kubki smakowe. Antropologia kultury wszelkie praktyki kulinarne proponuje rozpatrywać aż w trzech kategoriach: społecznej, ekonomicznej i symbolicznej. Okazuje się bowiem, że obserwując procesy zachodzące na „kuchennym polu", możemy prześledzić zmiany dokonujące się w całej współczesnej kulturze.
To chyba przesada...
Mówię o tym, że tak wielki wzrost zainteresowania jedzeniem w przestrzeni publicznej i medialnej musi wiązać się ze zmianami zachodzącymi w sferze społecznej i kulturowej. Jedzenie jest przecież czymś więcej niż zapełnianiem żołądka.
Pokaż, co masz na talerzu, a powiem ci, kim jesteś?
Dużo w tym prawdy. Nasza dieta, co, gdzie i z kim jemy zdradza sposób życia, poglądy, systemy wartości. Manifestuje naszą tożsamość, także zbiorową. Moda na gotowanie, którą obserwujemy, pojawiła się kilkanaście lat temu, gdy wzrósł dobrobyt i zawitała do nas kultura konsumpcyjna. Zachłysnęliśmy się też smakami obcymi w polskiej tradycji kulinarnej.
Po wyborach z czerwca 1989...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta