Przepis na śmierć dziennikarza
Najlepiej pod domem albo pod redakcją, może być nawet myjnia samochodowa. Albo centrum handlowe, po zakupach z rodziną. Żeby wszyscy widzieli. Kilka lub kilkanaście strzałów, by na pewno nadeszła śmierć i żeby nie było wątpliwości, że to egzekucja.
Ugodzono nas prosto w serce" – napisali dziennikarze tygodnika „Riodoce" 15 maja, kiedy w mieście Culiacan w stanie Sinaloa na północy kraju pod redakcją zamordowano ich kolegę i współtwórcę tej lokalnej gazety Javiera Valdeza Cardenasa. Mordercy czekali na Valdeza przy drzwiach wejściowych, strzelili kilkanaście razy z dwóch pistoletów. W ciele reportera utkwiło 13 kul.
„To był miażdżący cios dla nas, dla jego rodziny, ale także dla dziennikarstwa w Sinaloa i w całym Meksyku, dla dziennikarzy śledczych, którzy piszą i publikują w sposób wolny" – napisali koledzy Valdeza w żałobnym wstępniaku. To była już szósta śmierć dziennikarza w tym roku. Kilka godzin przed śmiercią Valdez napisał swój ostatni artykuł do ogólnokrajowej gazety „La Joranda" („Dzień") i wystąpił w telewizyjnym programie, udzielając wywiadu na temat przestępczości zorganizowanej. – To, co mi bardzo pomaga pisać moje artykuły, to oburzenie, dyskomfort psychiczny oraz odwaga lub smutek, które odczuwam, patrząc na wszystkie te pełne przemocy wydarzenia i wielką niesprawiedliwość. Mam nadzieję, że nie stracę żadnego z tych uczuć. Błędem byłoby nic nie czuć i być dziennikarzem – mówił.
Kiedy ktoś postanawia w Meksyku pisać o handlu narkotykami, o sekretnych powiązaniach z władzami, przemycie i przemocy – musi wiedzieć, na co się decyduje. Z Gustavo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta