W kooperatywie siła
piotr mazurkiewicz Nie mają szefów, prezesów, zysk nie jest dla nich istotny – tak działają polskie kooperatywy spożywcze. W zamian oferują zdrową żywność, rzadkie dobro w czasach masowej produkcji, oraz poczucie wspólnoty.
Świeżo, prosto od producenta i bez pośrednictwa wrednego kapitalisty – oto idea przyświecająca kooperatywom spożywczym. Czy to triumfalny powrót do korzeni spółdzielni, których koncepcję wypaczyły lata PRL?
Kooperatywy spożywcze zaczęły powstawać w Polsce na nowo dopiero w XXI wieku. Prawdopodobnie pierwsza z nich zaczęła funkcjonować na warszawskim Grochowie. Dzisiaj, według ostrożnych szacunków, jest ich w Polsce około 50, ale stale powstają kolejne inicjatywy. Wiele z nich unika rozgłosu. Na nasze pytania nie odpowiedziało co najmniej kilkanaście z nich.
Na pozór wydawać się mogło, że jest to ruch wielkomiejski. Powrót do ekologii w miastach, gdzie ani czas, ani system dystrybucji żywności nie pozwalają na szczególne przywiązanie do tego, co się je. Fakt, że zdrowa żywność jest zwykle droższa od tej produkowanej przemysłowo, sprawia, że liczy się też zasobność portfela.
Kooperatywy spożywcze powstają wszędzie tam, gdzie ludzie świadomie podejmują decyzje konsumenckie i starają się szukać zdrowszej alternatywy dla przemysłowej żywności. Zamiast odwiedzać pośredników, kupują prosto od rolników i producentów. Liczą się też wspólne wartości.
Demokracja oddolna
Na początku jest zazwyczaj kilku zapaleńców, którzy narzucają charakter inicjatywie. Często kooperatywy tworzą matki z małymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta