Kaczyński uwalnia się z klatki
Decyzja o zakończeniu miesięcznic jest czysto polityczna.
Zapowiedź zakończenia organizowania miesięcznic smoleńskich jest decyzją ze wszech miar słuszną. Przynajmniej z punktu widzenia interesu PiS i jego prezesa.
Gdy w zeszłym tygodniu Jarosław Kaczyński zadeklarował, że w kwietniu przyszłego roku odbędzie się ostatnia miesięcznica, bo będzie ona 96. z rzędu, a właśnie tyle było ofiar katastrofy smoleńskiej, mogliśmy uznać, że to piękna klamra dla szlachetnej inicjatywy i że stoi za nią racja moralna. Prawda jest jednak inna: to decyzja czysto polityczna, która ma na celu zyski wyborcze PiS w maratonie elekcyjnym, który zacznie się na jesieni 2018 roku wyborami samorządowymi, a zakończy w 2020 wyścigiem prezydenckim, z dwoma lotnymi premiami w postaci eurowyborów oraz elekcji do Sejmu i Senatu w 2019 roku. To właśnie ta perspektywa wpłynęła na Kaczyńskiego, a nie piękny symbol w postaci koincydencji liczby ofiar i miesięcznic.
Odpruć łatkę oszołomów
PiS mogło wygrać w 2015 roku dlatego, że odeszło od tematyki smoleńskiej, a jej głównego kapłana, czyli Antoniego Macierewicza,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta