Literackie studium narodzin zła
Wznowione powieści Tomasza Białkowskiego przypominają, że w Olsztynie ukrywa się pisarz, który nie ustępuje umiejętnościami cenionym autorom głównego nurtu.
Pisze książki od piętnastu lat. Na koncie ma dziesięć powieści i jeden zbiór opowiadań, za które zdobył wiele świetnych recenzji i nominacji do wyróżnień. Choćby do literackiej nagrody Warmii i Mazur „Wawrzyn" za minipowieść „Pogrzeby" z 2006 r. Jednocześnie rzadko uczestniczy w publicystycznych dyskusjach ludzi kultury. Jego wpisy na Facebooku nie wywołują skandali i setek komentarzy. Nie wdaje się w polityczne przepychanki i nie komentuje bieżących wydarzeń w telewizjach informacyjnych. Wydaje się, że jest całkowicie skupiony na literaturze.
Poza wielkimi centrami
Pytanie, czy żyje tak z wyboru, czy może jednak jest tak, że twórca funkcjonujący na co dzień poza kulturalnymi centrami tj. Warszawa, Kraków czy Wrocław, dla głównego nurtu mediów i krytyki literackiej nie istnieje.
– Po roku 1989 powszechnie obwieszczano zanik centrali. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się wtedy pisma literackie, stowarzyszenia, wydawnictwa regionalne. Wtedy to na równych prawach wychodziły książki w Olsztynie i Krakowie – odpowiada „Rzeczpospolitej" Tomasz Białkowski. Jako uważny i wieloletni obserwator, a później też uczestnik rynku literackiego w Polsce podkreśla, że z czasem zaczęło się to zmieniać, a życie literacko-wydawnicze skupiło się w kilku wielkich miastach.
Mimo to Białkowski nie ma poczucia egzystowania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta