Dlaczego badamy kosmos
aleksandra bukała | Kolonizacja Marsa jest dla marzycieli, ale my musimy skupić się na obserwacji Ziemi z jej orbity.
Rz: W języku polskim „kosmos" wywołuje skojarzenia z czymś niezwykle odległym, abstrakcyjnym, niewiarygodnym.
Dr Aleksandra Bukała: Gdy pięć lat temu zaczynałam pracę w branży kosmicznej, mówiło się: „branża komiczna". Nawet dzisiaj ta gałąź przemysłu nie przez wszystkich w Polsce traktowana jest w pełni poważnie. W języku angielskim słowo „space" kojarzy się zupełnie inaczej – z najnowszymi technologiami, innowacjami, postępem naukowym i wielkimi osiągnięciami naszej cywilizacji. Dla ludzi pracujących w przemyśle kosmicznym te wszystkie skojarzenia bywają problematyczne, bo dla nas to po prostu miejsce pracy, choć na pewno niezwykłe i przyciągające wyjątkowych ludzi. Niestety, na razie sektor kosmiczny, nawet w skali globalnej, jest bardzo mały. Jego łączna wartość jest mniejsza niż roczny budżet Stanów Zjednoczonych przeznaczony na obronność.
Jak ten sektor wygląda od strony biznesowej?
Istnieją dwa główne segmenty, upstream i downstream. Nie ma dla nich dobrego polskiego tłumaczenia. Upstream to wszystko związane z budową i wynoszeniem urządzeń w przestrzeń kosmiczną – produkcja satelitów, robotów, rakiety wynoszących.
Upstream jest dla mnie fascynujący, ale to tylko jakieś 10 proc. obrotów całej branży. Reszta to downstream, czyli to, co z kosmosu ściąga się na dół. Głównie chodzi o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta