Melomani ruszyli do boju
Maria Dąbrowska notuje: „Podobno wydano ciche zarządzenie, że przez trzy miesiące po festiwalu lekarzom wolno robić skrobanki. To z obawy o skutki zbytniej przyjaźni z kolorowymi rasami".
1955
Styczeń lub luty
Z tego koncertu afisze się nie zachowają. Treść musiała być prosta: wkrótce zagrają Melomani, Warszawa, Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych.
Jest zima, początek 1955 roku.
Z Poznania jedzie Krzysztof Trzciński. Zagra z Melomanami na fortepianie i akordeonie, na zmianę z Andrzejem Trzaskowskim.
Na widownię próbuje się dostać dwóch braci Wróblewskich. Andrzej przebywa w stolicy, Jan przyjechał do niego tylko na koncert, jeszcze tej nocy wraca do Wielkopolski. Przyszli za późno i choć to impreza nieoficjalna, miejsc w sali już nie ma. Wdrapują się więc po filarach budynku i wskakują na taras klubu. Jan przepycha się łokciami pod samą scenę.
Powie po latach: „Wrażenie było jak diabli".
Trzciński zauważa go ze sceny, kiwa głową na powitanie, znają się przelotnie.
Do Poznania wracają razem.
Jan Ptaszyn Wróblewski: „W pociągu Krzysztof po raz pierwszy zdradził mi plan założenia własnego zespołu. Mówił, że są to plany bardzo ambitne i trzeba się ostro wziąć do roboty. Nie jestem pewien, ale zdaje mi się, że byłem pierwszym człowiekiem wtajemniczonym w te plany".
Wciąż luty
Zamiast afisza fotografia o jakości obrazu z ultrasonografu. Dwóch mężczyzn przy dwóch pianinach....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta